GDY NA OBRAZIE ŚMIECI
- Sorn Gara
- 11 lut 2018
- 3 minut(y) czytania
Wywiad z Sorn Garą przeprowadził Alter Ego
A. E. – Wzięłaś kiedyś śmieci na warsztat malarski?
S. G. – Co najmniej dwa razy.
A. E. – Czy było to w nurcie antysztuki?
S. G. – Nie miałam takich intencji i mam nadzieję, że nie dodałam światu brzydoty. W obu przypadkach chciałam opowiedzieć o wrażeniach i uczuciach.
W pierwszym przypadku śmieć mnie zainspirował. Na śmietniku zobaczyłam buty, przewieszone przez murek za sznurówki. Były to buty, sznurowane, wysokie za kostkę, znacząco zniszczone. Wisiały niechciane na śmietniku. Zobaczyłam w nich smutek i musiałam je zabrać. Powiesiłam je na lampie i często patrzyłam na nie, aż dojrzała we mnie myśl, by je namalować. Ułożyłam je na bawełnianej, błękitnej draperii. W moim odczuciu, buty miały szlachetne tło i przeobraziły się ze śmiecia w obraz tęsknoty.
A. E. – A co wygrzebałaś w śmieciach do drugiego obrazu?
S. G. – Tu historia jest odwrotna. Najpierw pojawiła się idea, co chcę przekazać, potem szukałam pomysłu na formalną treść obrazu. Znaczenie miało przywodzić na myśl poczucie odrzucenia, pozbawienie wartości, bycie niepotrzebnym, bycie jak śmieć.
A. E. – Rekwizytami martwej natury były śmieci?

S. G. – Ustawiłam kompozycję z przedmiotów, ale tylko jeden był śmieciem. I był to podmiot obrazu – bohater, reszta orzeczeniem – stanowiła narrację zdarzeń.
Śmieciem było podarte zdjęcie twarzy. Dla wymowy obrazu, nie miało znaczenia czyja dokładnie jest to twarz, ale to musiała być kobieta.
A. E. – Czyli, temat nie dotyczył przeżyć osoby konkretnej.
S. G. – Sądzę, ze dzięki temu miałem szansę na uniwersalizm.
A. E. – A orientalna zastawa: talerz do sushi, pałeczki, bambusowa mata?
S. G. – To zestaw do posiłku, mający sugerować konsumpcję. Chciałam, aby był metaforą postępowania, zawierającego w sobie takie pojęcia jak: eksploatowanie, użytkowanie, wykorzystywanie, wyczerpywanie, zużytkowanie.
A. E. – Myślisz, że inni też będą to tak postrzegać?
S. G. – Mogłam namalować samo podarte zdjęcie, ale wtedy pokazałabym tylko skutek działania. Człowiek stał się śmieciem. Nie byłoby kontekstu i nie miałabym szansy zasugerować procesu, który to spowodował. Chciałam przedstawić efekt działań hedonisty – talerz z resztkami po konsumpcji ludzkich uczuć. Dość smutny obraz, ale lubię na niego patrzeć, bo czuję w nim prawdę. Prawdę o człowieku, prawdę o jego losie, bo przecież każdy został zraniony choć raz.
A. E. – W takim razie, można by przyjąć, że sztuka obrazuje kondycję psychiczną artysty, jak również współczesnego człowieka, czyli cywilizacji. Obecna sztuka ponowoczesna niesie na sztandarach hasła: kres sztuki, antysztuka, sztuka śmieci. Z tego można wnioskować, że człowiek grzęźnie w beznadziei, depresji, zaniku sensu. Czy przyłożyłaś rękę, jako artysta do tego stanu rzeczy?
S. G. – Na pewno coś tworzyłam w tym nurcie, więc czas na refleksję i przeprosiny, że nie dostarczyłam wrażeń estetycznych.
A. E.– To powiedz, jak je rozumiesz? Czym obecnie jest Piękno? Bo z chwilą ukonstytuowania się estetyki, nastąpiło rozdzielenie sztuki i Piękna. Piękno zostało zmarginalizowane. Co gorsze, modernizm nałożył bezwzględną cenzurę na Piękno.
S. G. – Piękno jest czymś więcej niż estetyką. Estetyka powstała na potrzeby mody – czytaj – konsumpcjonizmu, materializmu. A Piękno przekracza doświadczenie estetyczne, wkracza w głębię duchowego poznania. Piękno daje olśnienie i świadomość rdzenia życia, weryfikuje znaczenie Prawdy. W Pięknie potrafimy odnaleźć ideę Prawdy, a przez to przekraczamy widzialną formę, odkrywając nową przestrzeń pozazmysłową. Czasem udaje nam się jedynie musnąć tego doświadczenia, ale i tak nawiązujemy więź, i uświadamiamy sobie, że jakąś cząstkę Piękna posiadamy w sobie, i że sztuka jest jej naturalnym aktywatorem.
A. E. – Rodzi się pytanie, czemu grzęźniemy w makabrze, zamiast szukać sztuki wysokiej, czyli Piękna? Czy można to zmienić?
S. G. – Tak, zdecydowanie. I uważam, że zależy to jedynie od Prawdy. Mówiąc wprost, od reakcji, każdego z nas, jako odbiorcy sztuki. Prawda wymaga odwagi. Trzeba krzyknąć jak dziecko "Król jest nagi", gdy tak to widzimy. Nie bójmy się wyrażać opinię na temat tego, co uważamy za brzydkie, bezwartościowe, złe, nikczemne, kłamliwe. A jeszcze lepiej, miejmy odwagę powiedzieć, co budzi nasz zachwyt, admirację, co nas porusza wewnętrznie, budzi wrażenie nieuchwytności, niewyrażalności i nieograniczoności, co uaktywnia w nas ukryte ziarenko Piękna.
A. E. – Jak do tego mają się śmieci?
S. G. – Śmietnikiem w sztuce jest wszystko to, w czym nie potrafimy dostrzec choćby cząsteczki Piękna. I śmietnik ten ma dwa wysypiska, totalnie przeciwstawne – brzydotę i kicz. Brzydota to antyestetyka, manifestujący kult ohydy. Natomiast kicz jest słodko-słodkim kłamstwem z pustostanem duchowym. To dwie skrajności, pomiędzy którymi rozciągają się pastwiska estetyki, a tam wyrastają pojedyncze okazy, które są nośnikami Piękna. I kiedy je się znajdzie, można krzyknąć głośno – Ach! Ja tak robię.
Commentaires